Podsumowanie Mistrzostw Polski w Speedcubingu 2019

Mistrzostwa Polski w Speedcubingu, zwane PN-ami (Polish Nationals), to najbardziej prestiżowe polskie zawody. Od 10 lat przyciągają najlepszych polskich zawodników. Na Mistrzostwach Polski zwykle pada wiele rekordów świata, Europy i Polski, ale najważniejsze są medale – złoty medal mistrzostw to najważniejsze osiągnięcie w skali krajowej.


Przed zawodami


Już drugi raz do udziału w Mistrzostwach Polski potrzebne były kwalifikacje. Na dowolnych oficjalnych zawodach zawodnik musiał osiągnąć wynik lepszy od podanych limitów. Rejestrację podzielono na 3 okresy – w pierwszym z nich rejestrowali się sami najlepsi zawodnicy w danych konkurencjach. M.in. w pyraminksie pierwszy limit wynosił 3,5 s – lepszy czas miało tylko 250 speedcuberów na świecie. Dzięki zastosowaniu limitów w zawodach uczestniczyło tylko 107 osób.

 

W tym roku ponownie organizacji podjął się zarząd Polskiego Stowarzyszenia Speedcubingu. Zawody trwały 3 dni – w piątek rozgrywano konkurencje side’owe w jednym z gdańskich hoteli, a w sobotę i niedzielę bardziej popularne kostki – w Sali BHP. Emocje związane z PN-ami zaczęły się dużo wcześniej dzięki przeprowadzaniu wywiadów przez organizatorów. Rozmówcami byli głównie faworyci do srebrnych i brązowych medali. Zachęcam do obejrzenia rozmów - gospodarze byli dobrze przygotowani, a większość gości słuchałem z zaciekawieniem.


Organizacja


Warto wspomnieć o miejscu zawodów - osobiście bardziej podobało mi się pierwszego dnia. Nieduża, nieregularna sala pozwalała zapomnieć o stresie związanym z udziałem w mistrzostwach Polski, nie widziałem tam żadnych problemów w układaniu. Natomiast drugiego dnia nie tylko zwiększyła się liczba zawodników - sala była o wiele większa, można było spotkać widzów (niestety niewielu, ale z drugiej strony transmisję obejrzało około 15 tysięcy osób, co jest dobrym wynikiem). Problemem było nagłośnienie - konferansjera często nie było słychać, szczególnie w czasie finałów, kiedy komentarz mieszał się z brawami.

Jeżeli chodzi o pracę konferansjera - trochę zdziwił mnie fakt, że finaliści w żaden sposób nie zostali przedstawieni - po hasłach typu “doświadczony zawodnik” osoba, która nie zna finalistów, nie domyśli się, kim są, a przede wszystkim - co osiągnęli do tej pory. Poza tym nie zauważyłem istotnych problemów. Zawody przebiegały płynnie, organizatorzy zadbali o sędziów, a mieszaczy nigdy nie brakowało.


Wyniki


W kontekście mistrzostw Polski najważniejsze są wyniki. Ukończyłem moją główną konkurencję tylko na 8. miejscu, więc o swoich wynikach nie będę opowiadał. Listę podiów można znaleźć m.in. na stronie internetowej WCA, poniżej podam najciekawsze rezultaty.


Najciekawszy finał


Moim zdaniem najciekawszą rundą był finał 2x2x2. Obrońca tytułu mistrza Polski oraz rekordzista świata, Maciej Czapiewski, ostatnio miał przerwę od regularnego treningu. W ostatnim czasie wielu utalentowanych zawodników zaczęło trenować dwójkę, a większość tych, którzy wcześniej zdobywali medale na najważniejszych zawodach, zmieniła swoje główne konkurencje. Podium było bardzo nieprzewidywalne. W samym finale widzowie głównie patrzyli na Czapiewskiego. Pierwsze ułożenie - 1,05 (inni też sub2, sub1,5). Drugie - ledwo sub4 - widać zestresowanie, ale ten czas pewnie nie wejdzie do średniej. Trzecie - 1,08 - “będzie NR”. Czwarte - DNF. Tak skończyły się jego marzenia o medalu. Za szybko wystartował, przez co przyznano mu dyskwalifikację. Ułożenie trwało prawdopodobnie mniej niż 1,5 sekundy. Tymczasem Piotr Tokarski, który ostatnio raczej organizuje zawody zamiast trenować, spokojnie wykorzystywał kolejne dobre scramble, dzięki czemu w finale najbardziej stresującej konkurencji pobił swoje oficjalne PB - 1,76 s. Na drugim miejscu uplasował się Jan Zych, który wygrał 2 zupełnie inne konkurencje. Trochę sensacyjnie brązowy medal zdobył młody zawodnik, który dopiero niedawno osiągnął średnią sub2, a PN 2019 to jego pierwsze mistrzostwa Polski - Kajetan Opach. Pierwszemu w półfinale Adamowi Jagle nie udały się 3 ułożenia, przez co zajął 6. miejsce. Tak samo było z innymi doświadczonymi finalistami.


Najlepszy zawodnik mistrzostw


Tymon Kolasiński - speedcuber, który ostatnio bije najwięcej rekordów Polski, a nawet Europy i świata. Na PN-ach nie zawiódł, chociaż można było liczyć na więcej. Po zdobyciu tytułu mistrza świata w swojej głównej konkurencji - pyraminksie - przestał trenować tę konkurencję, zastępując ją sześcianami 4x4 - 7x7 (3x3 układa cały czas). Miesiąc przed mistrzostwami odebrał NR-y w 5x5 i 6x6 Michałowi Halczukowi, którego rekord w 6x6 został pobity pierwszy raz od 2009 roku. Rywalizacja między tymi zawodnikami zapowiadała się fascynująco.

Jak się później okazało, o zwycięstwie w finałach zadecydowało wieloletnie doświadczenie. Tymon wygrał w konkurencjach, które układał już od dawna - 3x3, 4x4 i 5x5. W 6x6 i 7x7 zaprezentował się gorzej niż teoretycznie powinien i przegrał z Michałem. Poza tym w siódemce (którą - jak przyznał - trenował najmniej z sześcianów) wyprzedził go bardzo doświadczony zawodnik - Przemysław Kaleta, który pobił na mistrzostwach swój rekord życiowy.

Co ciekawe, w pyraminksie Kolasiński nie zajął miejsca na podium, mimo że jest aktualnym mistrzem i rekordzistą świata. W sumie zdobył 5 medali, w tym 3 złote, co czyni go zwycięzcą klasyfikacji medalowej PN-ów.


Kobieta na podium


Magdalena Pabisz to pierwsza kobieta od 2011 roku, która zdobyła medal mistrzostw Polski oraz pierwsza w historii, która zajęła drugie miejsce w finale. W dodatku stanęła na podium dwóch odmiennych konkurencji – pyraminksa i megaminksa (srebro i brąz). Dla Magdaleny klasyfikacje kobiet już są mało ważne. Czy dzięki jej sukcesom więcej kobiet zacznie intensywnie trenować?


Książka w finale


Trzecie miejsce w clocku zajął zawodnik, który według symulacji opublikowanej na jednym z portali społecznościowych miał około 0,1% szans na podium – był to Krystian Czudej, który chwalił się świetnymi domowymi wynikami, ale nie jeździł na zawody i nie można było sprawdzić jego umiejętności. Okazało się, że ma bardzo ciekawą metodę na opanowanie stresu – podczas finału pomiędzy ułożeniami czytał „Wiedźmina”. Jak widać, opłaciło mu się to. Może w przyszłości więcej speedcuberów stanie się aktywnymi czytelnikami.


Sztafeta


Organizatorzy mistrzostw wymyślili świetny i oryginalny pomysł na urozmaicenie mistrzostw – sztafetę multikonkurencyjną. Czterech najlepszych all rounderów (czyli wszechstronnych zawodników) mistrzostw wybrało członków swoich 4-osobowych drużyn tak, aby mieć jak najlepsze czasy w losowo wybranych konkurencjach.

Przed każdą rundą następowało losowanie konkurencji. Od samego początku sztafetę oglądało nawet więcej widzów niż w przypadku niektórych finałów. Publiczność (szczególnie speedcuberzy) zaangażowała się w wydarzenie. Dla wielu osób skandowanie „Ze-gar! Ze-gar!” w czasie losowania to pierwsze skojarzenie z PN-ami. Zegar to oczywiście clock – wszyscy chcieli zobaczyć tę kontrowersyjną układankę w sztafecie. W finale, przy stanie 1-1 (format bo3) drużyna Magdaleny Pabisz miała około 10-sekundową przewagę w 4x4x4. Tylko czynnik losowy mógł zabrać im złoto. Właśnie tak się stało – Wojciech Knott, medalista czwórki, miał bardzo dobry czas w połowie ułożenia. Niestety wypadły mu niektóre elementy. Zanim je pozbierał, drużyna przegrała.





Na pewno Mistrzostwa Polski 2019 niosą wiele dobrych wspomnień. W artykule napisałem tylko ich część, najciekawsze wydarzenia. Jednak najważniejszym doświadczeniem było spotkanie wielu ludzi, którzy są najlepsi w swoich konkurencjach. Po PN-ach poczułem ogromną motywację do treningu. Zyskałem cenne doświadczenie, poczułem chęć zdobycia medalu w przyszłości. Jeżeli zakwalifikujesz się na mistrzostwa Polski, jedź na nie, nawet będąc średnim zawodnikiem. Na pewno takie doświadczenie spowoduje poprawę Twoich czasów, a w konsekwencji kolejne sukcesy.



Artykuł napisany przez Cypriana Kalbarczyka

Zostaw komentarz

Zaloguj się, aby dodać komentarz